powoli do przodu
Ciepło wczoraj znów było za bardzo do pracy... ale mój kochany Adaś i tak miał siły murować. Tata też. Tyle ochoty do pracy mieli, że jak tylko na godzinke wyskoczyłam na miasto to okno nieopatrznie zamurowali hehe;) a potem klupali i skuwali ;)
Popołudnie wolne, bo upał straszny.
Pod wieczór przyjechała stal, a my z Adasiem chyba z godzine czyściliśmy betoniarkę, bo nam zaschła. Lepiej nic nie odkładac na później bo się mści;((
Dzisiaj Adaś i tata calutki dzień murowali, efekty super. Ściana urosła w górę. Pod wieczór zbierało się na burzę i nasza ekipa (Adaś, tata i wujek) przemieściła się do piwnicy dalej deski rozbierac z szalunku. Już planowali jak stół bilardowy ustawić. ;)))
Adaś po raz pierwszy wjechał autkiem do garazu (nie, nie traktor tam przypadkowo stoi, stodoły nie budujemy).
Domek z tyłu:
oraz domek z przodu:
wchodzimy do domku od garazu...
biuro...
kuchnia z niewidzialna spiżarką...
salon...
widok z tarasu na garaż...
oraz na psa ;)