płoteczki...
Niestety czas płynie nieubłaganie szybko, a budowa jak stała tak stoi...przez cały miniony tydzien mój Adaś z moim tata spawali, cięli i przygotowywali materiały pod prowizoryczne ogrodzenie z przodu... Gdy mówie prowizoryczne mam na mysli obmyslane, wymierzone, wyliczone i mega-nad-przeplanowane konstrukcje.. ach ci faceci, nie da sie po prostu wbić rurki w ziemie i przymocowac siatki. godziny dyskusji i filozofowania.
ale za to będziemy mieć ładne i solidne ogrodzonko...
Wczoraj z dwóch górek zakupionej przez nas ziemi rozplantowaliśmy jedna i jakies 5% drugiej, oczywiście nic nie wyrównane ani nie pograbione gdyż ZNÓW PADA DESZCZ.. jak przez ostatnie kilka dni... Wyrównujemy teren, na którym w przyszłości będzie rosła trawka (i drzewka owocowe!!!)...
Przeanalizowalismy także gdzie wyznaczymy poziom zero wolnostojącego garazu, jeszcze tylko trzeba to sprawdzic dokładnie (na razie pomiar na "oko"), przy pierwszej okazji ustalimy także poziom zero domu. Działka jest spadzista, więc jest sie nad czym zastanawiać...