poniedziałkowe zamieszanie...
zacznę od tego, że jestem chora... jej ale to jest denerwujące...
Wczoraj Adaś i tata od rana walczyli z koparkowym przy wjeździe - tzn oni kontra wjazd i parking przed garażami... wyłozone więcej jak 3/4 parkingu kamieniami, trelinką itp... ciężkie to wszystko, także na pewno się namęczyli...
Panowie budowniczowie kontunuowali układanie folii, łat i kontrłat... oblachowali tez już dach małego garażu i połozyli prawie wszystkie (a może i wszystkie) rynny. Mam nadzieję że, że dzisiaj skończą z tymi dechami, bo obróbki blacharskiej to jeszcze przed nimi hoho... zdecydowaliśmy się nie brac dachówek lewa/prawa tylko wykończyc przegi blachą, jak przy blachodachówce, więc i roboty więcej...