ławy już prawie skończone...
Pracowite dni, aż mi się na blogu nie chciało pisać...
W środę wieczorem panowie budowlańcy rozszałowali ławy... Adaś i tata posprzątali dechy i podlali beton... Ustalilismy też, że będziemy izolować ławy dysperbitem. Potem mieliśmy wywozić powoli ziiemię-glinę z wykopu, trzy godziny pracy zamieniły się w trzy godziny filozofowania i nic konkretnego nie udało się zrobić. Cóz, tak też bywa ;(
W czwartek Adaś pomalował jedną warstwą dysperbitu ławy, potem ja drugą... dzisiaj dokończyłam to, czego nie zdążyłam wczoraj i poprawiłam brzegi.
Wczoraj tata i Adaś zaczęli układac odsączenie, tzn takie rury odwadniające w opasce żwirowej, dzisiaj prace zostały zakończone. Planowaliśmy kupić żwiru za jakieś 500 zł z dostawą, potem mój ukochany wymyslił, że łatwiej będzie pojechać przyczepką i kupować na raty - tzn jedna przyczepkę, a potem tyle ile braknie.. okazało się, że owa 1 przyczepka wystarczyła, a jej koszt poniżej 150zł. Moje Kochanie zawsze ma dobre pomysły.
Ostatnie trzy dni poszłyby nam duzo lepiej gdyby nie notoryczny upał i problemy z koparką... mieliśmy umówione wywożenie gliny z wykopu na czwartek, potem na dzisiaj, dzisiaj okazało się, że może jutro...ach. Ważne, że codziennie coś do przodu;)
W czwartek panowie budowlańcy zaczęli tez szalunki pod garaż ;)