ławy: KONIEC !!!
No w końcu jakiś etap za nami. Dziś rano byliśmy umówieni na zalewanie chudziaka w piwnicy i ław do garażu. Pogoda pochmurna, a dość obfity deszcz wczoraj rozmiękczył nam całe podwórko... Szteter - czy jak to tam fachowo się pompa do betonu nazywa nie mógł wjechać, więc zadzwonili po innego, 4h opóźnienia ale wszystko już przed 12.30 było gotowe. Choć maszynka, żeby się na tych swoich łapkach oprzeć musiała wyjść za płot - a właściwie to my musieliśmy zdemontowac jedno przęsło ;)))
W garażu do ław wrzuciłam wszystkie grosiki jakie miałam odłożone "na wszelki wypadek, jakby tak wesele było" - nie duzo, łącznie z 17 groszy hehe.
do końca tygodnia panowie budowniczowie maja u nas przerwę... a potem juz idziemy ze ścianami piwnicy. Cieszę się bardzo, jak to wszyscy mówią - byle wyjść z ziemi;))) Adaś chce już płytki w piwnicy kleić, a ja tynkowac piwnice to chyba będę zanim strop na niej stanie ;) nie ma to jak zapał do pracy.
no i moja trawka powoli rusza w górę...
po południu wyglądało już tak...