przerwa technologiczna...
W poniedziałek Adas dokupił paletę pustakówi domurowaliśmy do końca ścianę działowa w piwnicy. Podczas gdy ja wybrałam sie do pracy kochanie moje "ogarnęło" koparkę i część ziemi, która zalegała u nas przed płotem (z placu od teścia, gdy wybierali pod kostkę) rozplantowali wokół budynków, wieczorem pograbiliśmy też trochę ładnie...
Zagadka dnia: co to za zwierzak tu był???
We wtorek moi rodzice pograbili jeszcze ładniej... a ja przyjechałam, rozciągnęłam sznurki i grabię od nowa ;P
Byliśmy z moim lubym ogladać dachówki i okna... jej jakie to wszystko strasznie drogie...
Tata i Adaś całe popołudnie rozbierali szalunki z wieńca nad garażem... i narzekali, że za duzo gwoździ nawbijałam ;) wiąźba na dachy już jedzie, z początku chcieliśmy impregnować sami, ale dopłata 50zl/kubik to nie aż tak wielka kwota, a na pewno oszczędność czasu i pieniedzy może nawet ;)
Piesio ;)