Dysperbitujemy...
Dzisiaj dzień luźniejszy niż zwykle... trzeba było zająć się sprawami w pracy, urzędami itp.
Po południu natomiast powrót na nasze wakacje z firmą budowlaną A.R. ;)))
Adaś wykosił nasz nierówny plac - no niestety ostatnio nie mam czasu kontynuować grabienia ;)
a ja pomaowała górę fundamentów w garażu.
Panowie budowniczowie skończyli dzisiaj odeskowanie stropu nad piwnicą. Bardzo ładnie im wyszedł, mam nadzieję, że nie będzie sprawiał problemów po zalaniu. Zużyli wszystkie stemple co d jednego. zostały tylko takie małe, krótkie niedobitki. Poszło 90 kupinych sztuk i 47 różnorodnych znalezionych u taty w szopce.
zdążyli także zepsuc i naprawić prąd (z pomocą Adasia) oraz zrobic jeden 12-metrowy wieniec (związany w połowie)...
Nasza piwnica wygląda juz jak prawdziwa piwnica... a sęki w deskach świecą na czerwono ;P
Ja (z pomocą Adasia) pomalowałam pod wieczór ściany piwnic dookoła. Jutro druga warstwa. Mam nadzieję, że nasz pomysł na ocieplenie będzie dobry i solidny ;)
Piesek skontrolował konstrukcję schodów....
oraz drożność przepustów.