pół września prac...
Ale długo nie pisałam... pogoda niefana to i pisac się nie chce... przez ostatnie dni duzo się na budowie pozmieniało, weszliśmy w etap mozolnej/bo cięzkiej/pracy nad więźbą dachu... ale zanim to nastapiło:
8 wrzesnia - wolne
9 i 10 września - Adaś podkuł trochę pod kabelek w piwnicy...
11 września - nasi panowie budowniczowie zajęli się piętrem, skonstruowali podciąg i zabrali się za murowanie... ścianki szybko poszły, coraz przyjemniej to wygląda..
12 wrzesnia - ścianki coraz bliżej końca, przynajmniej te kolankowe gotowe całe...
Zdjęcia z tygodniowym opóźnieniem, oops:
13 września - Adaś i tata wraz z góralami przywieżli 2m3 betonu pod wieniec i transportowali taczką na piętro a następnie łopatami do szalunku... spoko, lepiej tak niż płacic za transport niebotyczne sumy... zostało troszkę betonu, więc mój ukochany i tata zagęścili część tarasu i wylali beton tam... fajnie, zawsze bliżej do końca..
Panowie budowniczowie domurowali ścianki szczytowe, troszkę przedobrzyli z oknem w pomieszczeniu gospodarczym, tzn nie oni tylko projektant... jej ci projektujący to myślą, że co... że mi w pralni okno potrzebne takie jak ludzie w bloku w salonie mają... pewnie mu na rysunku budynku z zewnątrz ładnie wyglądało... och.. problem został zniwelowany w kilka minut ;)
Przyjechała też więźba... jest tego trochę... dechy tu i tam... a jakie ogromne i ciężkie... a jakie cholernie drogie... Tata i Adaś wzięli się za jakieś przekładanie, sortowanie czy coś...
A tu wieniec już gotowy (i skontrolowany przez nadzór):
14 września - Murłata powiercona, tzn na naszą garazowa murłatę wejdą cztery belki, więc 1/4 murłaty gotowa... ach zaraz zaraz, kolejna belka też już gotowa, 1/2 za nami... a właściwie za naszymi facetami, bo ja jakoś do takich ciężarów się nie nadaję...
15 września - wolne (no poza kostka... hehe)
16 wrzesnia - dokańczanie murłaty. ja tu tak mało napiszę a to wielogodzinna praca, wnoszenie, przymierzanie, znaczenie... potem zdejmowanie, wiercenie,.. znów wnoszenie dopasowywanie...
17 września - murłata gotowa... Panowie tną belki na wiązary i wnoszą... trzeba wnieść 17 par belek, mega grubych... w dodatku wilgotnych, bo co trochę pada...
18 września - pada... nie pada... pogoda nie zdecydowana... panowie daej wnosza belki...
19 września - docinanie i wnoszenie belek ciąg dalszy.... 12 par wniesione.
20 września - Adaś i tata docięli reszte "deseczek" pod wiązary i zajęli sie murowaniem ścianki szczytowej, ładnie im poszło, 4 rajki gotowe... (jak nie pięć) później wniesli resztę belek... garaż wygląda mega masywnie...
21 wrzesnia - tata, wujek Romek i ja rozgważdżaliśmy deski rozebrane ze schodów i wieńca na piętrze...
22 wrzesnia - wolne
23 wrzesnia - Dziś zmiana etapu budowy: DACH !!! na naszym domku... tzn murłaty i pierwsze krokwie, panowie budowniczowie sie nadźwigali, ale jakaś połowa krokwi za nimi...
A ja przez cały ten czas albo w pracy albo woziłam taczką ziemię w celu wyrównywania placu... porozciągałam jakieś 300m sznurka i równam i równam... mam plan stworzenia wstepnego zarysu przed zimą aby ziemia trochę sie osiadła i wyrównała na przyszły rok...